Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Czw 13:11, 12 Kwi 2018    Temat postu:

za Ekscelencjo, panowie i dzentelmeni, moi wspoldeputowani - rzekl mowca dzwiecznym glosem nie po lacinie, lecz we wlasnym jezyku - proponuje poprawke do przedstawionego wniosku: Zgromadzenie Narodowe przeglosuje podziekowanie dla monarchii, lecz glosowanie zostanie przeprowadzone, a rezolucja sformulowana w narodowym jezyku Zgromadzenia. - Zapadla cisza, a nastepnie wybuchla wrzawa. - Wasza Ekscelencjo! Prosze o przywrocenie spokoju, nie oddalem jeszcze glosu. Nazywam sie Oragon, jestem deputowanym Trzeciego Stanu, wybranym przez Zgromadzenie Prowincjonalne prowincji Polana. Nie mowie jedynie w imieniu mojej prowincji, lecz w imieniu calego kraju, do was wszystkich, ktorzy zebraliscie sie tu w imieniu tego kraju: mowie o naszych prawach i swietych obowiazkach... - silny, pewny siebie glos wznosil sie, wypelniajac puste przestrzenie Sali Zgromadzen slowami: moj kraj, moj narod, nasze prawa, nasza odpowiedzialnosc. Kazde zakazane, dlugo nie wypowiadane slowo zbiera w sobie cala sile milczenia. Wlasnie sila, sila lat, przenikala mowe Oragona. On zdawal sobie z tego sprawe i mowil bez wahania, wiedzac jednoczesnie, ze moze to byc pierwsza i ostatnia taka mowa, wygloszona w tej sali.

Na galerii wszyscy usilowali zapisac ja slowo po slowie. Itale pisal tak szybko, jak mowil Oragon, bo znal juz te mowe, nauczyl sie jej przed wieloma laty w cichej, ciemnej bibliotece domu w Malafrenie, mowy, ktora przez lata poslugiwala sie tyloma slowami w tylu jezykach, lecz ktora mozna wypowiedziec zaledwie tymi czterema: zyj wolny lub umrzyj.

Oragon mowil przez czterdziesci minut, a kiedy skonczyl, glos mial zachrypniety, sluchacze byli oszolomieni, a Itale upuscil olowek, ktorego nie mogl juz utrzymac w palcach. Karantay podniosl go wraz z notatnikiem, bo Zgromadzenie znajdowalo sie w godnym uwagi stanie. Ze wszystkich stron wstawali chcacy przemowic, biedny biskup przewracal oczyma. Cornelius przez cala przemowe Oragona siedzial cicho. Podobnie jak Itale slyszal ja juz przedtem i w przeciwienstwie do niego sadzil, ze jej czas przeminal. W miare jak debata toczyla sie jednak w narodowym jezyku, wymykajac sie prawie spod kontroli i robiac sie coraz glosniejsza, premier przybieral coraz posepniejsza mine. Entuzjazm i nieporzadek byly jego wrogami. Podczas chaotycznej wojskowo-patriotycznej mowy barona z Soveny Cornelius wstal i przeprowadzil cicha rozmowe z arcybiskupem. Znow wstal Oragon. Jego silny, chrapliwy glos, przyzwyczajony do zwracania sie do wszelkiego rodzaju zgromadzen w pomieszczeniach czy na dworze, przecial przemowienie barona:

-Wasza Ekscelencjo, prosze o przywrocenie porzadku w Zgromadzeniu Krolestwa. Herr Cornelius, nie bedacy przedstawicielem zadnego Stanu, jest gosciem tego Zgromadzenia bez prawa glosu, chyba ze zostanie mu ono udzielone przez wiekszosc obecnych deputowanych.

Cornelius wrocil na swoje miejsce w zastraszonej, lecz sardonicznej ciszy.

-Zrzekam sie prawa glosu - rzekl cicho, tak ze uslyszalo go tylko siedzace w pierwszych rzedach duchowienstwo. - Prosze kontynuowac dyskusje.

Lecz bojowo nastawionemu baronowi odjelo mowe. Ktos zawolal:

-Przeglosujmy propozycje pana Oragona!

-Panowie i dzentelmeni - rzekl arcybiskup - dalsza debate i glosowanie mu
aaa4
PostWysłany: Czw 15:33, 04 Maj 2017    Temat postu:

-Che, che, wyczul krewniaka! - zahuczal Wielki Bill i wszyscy od razu poweseleli.

Jedynie Przygiety Mick patrzyl na zwierzaka z uraza, zupelnie jakby indyk poderwal mu sie nagle z talerza i z gulgotem jal ganiac wokol stolu.

Drugie jajo zaczelo pekac z trzaskiem.

-Zjem kawalek weza - zdecydowal Lloyd i pospiesznie odlozyl je na murawe. - Mam nadzieje, ze mi w zebach nie ozyje - dorzucil cierpko.

Drugi pisklak wychylil ze skorupy zlocisty czub, nie posklejany, jak zwykle u kurczat, lecz jakis taki przypieczony, a pozniej pojawila sie mala paszcza, rozdziawiona ze zlosci i wrzaskliwa. Pomogl sobie zakrzywionym dziobem i po chwili juz cala wkurzona istotka puscila sie biegiem w kierunku Kurczaka. Gnala i darla sie po swojemu, ale, powiadam wam, jesli chodzi o mnie, brzmialo to jak donosne:

-Mama, mama, pomocy!
PaperLove
PostWysłany: Śro 18:23, 12 Mar 2008    Temat postu:

ja tyż nii.
M.
PostWysłany: Śro 13:31, 12 Mar 2008    Temat postu:

A ja jeszcze nie mam konkretnego pomyslu xP
idiot_monkey
PostWysłany: Wto 19:47, 11 Mar 2008    Temat postu:

Moi sie pewnie rozstaną, bo Ian nie będzie chciał zbawiać świata xD
Marie Antoinette
PostWysłany: Wto 19:41, 11 Mar 2008    Temat postu:

A ja zrobię jakieś smutne zakończenie, bo patrząc na Wasze wypowiedzi, to robi się zbyt miło, o. ;]
c'est la vie.
PostWysłany: Wto 19:39, 11 Mar 2008    Temat postu:

W związku Bee i Noah będą ciągle jakieś problemy. Dużo problemów Very Happy
Ale w sumie w końcu będzie dobrze. No a Bee się przekona, że nie kasa jest najważniejsza Razz
Nelka.
PostWysłany: Wto 19:07, 11 Mar 2008    Temat postu:

Moi się pobiorą i wypieprzą do Anglii Very Happy
idiot_monkey
PostWysłany: Wto 19:01, 11 Mar 2008    Temat postu:

Jakie? Very Happy
c'est la vie.
PostWysłany: Wto 18:48, 11 Mar 2008    Temat postu:

owszem xD
idiot_monkey
PostWysłany: Wto 16:36, 11 Mar 2008    Temat postu: Co z nimi?

Macie już jakieś plany dotyczące przyszłości?

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group